Data modyfikacji:

Zalotka upiększy rzęsy - jak jej używać?

Może być ręczna lub na baterie, a używana zgodnie z zasadami sprawi, że nasze rzęsy będą efektownie podniesione i podkręcone. Jak używać zalotki, by uzyskać spektakularny efekt?

Metalowa zalotka

Zalotka to makijażowy gadżet przypominający nożyczki, które zamiast ostrzy mają specjalną „gilotynkę”. Końcówka jednak nie obcina rzęs, ale zaciska się na włoskach i uwydatnia ich skręt. Zalotka tego typu to model ręczny, ale na rynku można znaleźć także gadżety mechaniczne, które zwykle dodatkowo podgrzewają rzęsy, co wzmacnia efekt.

Przed pierwszym użyciem trzeba pamiętać o kluczowej sprawie: zalotka powinna być stosowana wyłącznie na czystych rzęsach bez tuszu. Jeśli będą pomalowane, przyrząd może się do nich przykleić i je wyrwać. Z punktu widzenia komfortu i bezpieczeństwa używania ta część zalotki, która styka się z włoskami powinna być wykończona gumką, co zapobiegnie ich łamaniu.

Zalotka z gumką

Zgodnie z wcześniejszym akapitem, zalotka działa lepiej, gdy jest ciepła, więc wcześniej ogrzej ją w dłoni lub pod powietrzem z suszarki. Trzeba jednak pamiętać, że metal nie może być zbyt ciepły, ponieważ może podrażnić delikatne włoski i wrażliwą skórę wokół oczu.

Tak przygotowaną zalotkę można przyłożyć do oka, jak najbliżej granicy powieki. Rzęsy wkładamy w otwór, zaciskamy końcówkę i przytrzymujemy na około pół minuty - po tym czasie rzędy powinny być podkręcone. Zalotki można użyć za jednym razem, zbierając wszystkie rzęsy, lub też partiami, np. najpierw na włoskach na środku powieki, a później w kącikach. Dobre efekty daje również podkręcanie ich w trzech miejscach – u nasady, w środku i na końcówkach.

Rzęsy po takim zabiegu można pomalować, ale pamiętając, by używać niewielkiej ilości tuszu - gruba warstwa może je przeciążyć i zrujnować efekt naszej pracy. To, do jakiego stopnia rzęsy się podkręcą zależy od naturalnych skłonności naszych rzęs oraz ich długości. Zalotka działa znacznie lepiej na włoski nieco dłuższe, które łatwiej złapać.

Autor: Kasia Szulik